niedziela, 6 października 2013

Rozdział 16

Nowa bohaterka --> Bohaterowie
______________________________________________________________________________

Victoria nie mogła załatwić sobie urlopu, więc zamierzała spędzić z nami tylko weekend. Slash wyjechał w piątek wieczorem, my dołączyliśmy do niego w sobotni ranek. Wynajął trzy domki, zaledwie kilkanaście stóp od plaży i ośrodka, gdzie skupiało się większość domków. On i Sharon zajęli jeden, ja i Vicky z Stevenem drugi, a Axl i Izzy dostali trzeci.
Dziewczynę Kudłacza poznaliśmy w knajpie, która znajdowała się na terenie ośrodka. Izzy wypatrzył duży stolik na uboczu. Axl i Steven usiedli pod ścianą, po jednej stronie stołu ja z Vicky i Izzy'm. Na Slasha czekaliśmy z piętnaście minut, więc zamówiliśmy kolejkę piwa.
Sharon wyróżniała się nie dzięki towarzyszeniu Slashowi. Chociaż jestem zakochany w Victorii, to muszę przyznać, że Sharon miała świetnie ciało. Wysoka (wyższa od Slasha), z długimi opalonymi nogami, drobnymi piersiami i długimi blond włosami była typową reprezentantką dziewczyn, z którymi sypiają członkowie Guns n Roses (z moim wyjątkiem od pewnego czasu). Po minach chłopaków widziałem, że myśleli podobnie do mnie.
- To jest Sharon. - przedstawił dziewczynę z dumą Hudson
Axl wstał i jako pierwszy uścisnął dłoń Sharon.
- Ja jestem Axl Rose, to jest Izzy Stradlin, Steven Adler, Duff McKagan i Victoria.
- Ty też jesteś z nimi w tym zespole? - zapytała Vicky Sharon, siadając
Wymieniłem z Axlem spojrzenia. Sharon dostała małego minusika.Vicky szybko nauczyła się ksyw członków, nie mówiąc o nazwie zespołu.
- Nie, chodzę z Dufem. - odparła Victoria
Sharon spojrzała to na nią, to na mnie z uśmiechem, jakby to był głupi żart.
- TY chodzić z NIM? - powtórzyła
- Tak, jakiś problem? -Vicky przybrała groźny wyraz twarzy
Sharon uniosła dłonie w obronnym geście.
- Czego się napijesz? - zapytał ją Rudy
- Dużego wyboru nie ma, najlepsze mają tu piwo. - mruknął Adler
Siedział obok Sharon, ale ta dopiero teraz go zauważyła.
- Mój Boże, co ty masz na swojej głowie?! - wykrzyknęła
Minus, już nie minusik.
- To się nazywa włosy. - wyjaśniła Vicky
- Pewnie ty go czesałaś. - założyła Sharon z wrednym uśmieszkiem, który stał się słodziutki, kiedy spojrzała na Slasha - Podają tu wino?
- Wątpię. - odpowiedział Izzy
Sharon prychnęła.
- Dlatego, pysiaczku, prosiłam cię, byśmy poszli do restauracji. - zajęczała
Czułem, że wieczór nie będzie przyjemny.
- A nie może księżniczka napić się piwa jak wszyscy? - zapytała Vicky, na co uśmiechnąłem się lekko
- Sprawdzę, czy jest wino. - rzucił Slash i z szerokim uśmiechem odszedł od stolika
 Tymczasem Sharon patrzyła na Victorię w bardzo nieprzyjemny sposób, który mi się nie podobał.
- Muszę dbać o swoje ciało. - rzekła - Widać, że ty tego nie rozumiesz. A szkoda, bo gdybyś choć trochę się wzięła za siebie, też mogłabyś modelką.
Moja ręka na plecach Vicky wyczuła, jak dziewczyna się spina.
- Wolę być grubą pielęgniarką, która pomaga ludziom niż pustą modelką, której jedyną zaletą jest kręcenie tyłkiem.
Chłopaki ledwo powstrzymali śmiech, zajmując usta piwem. Sharon przybrała bojową minę.
- I dzięki temu musisz naprawdę nieźle obciągać swojemu facetowi, bo nic innego nie masz do zaoferowania. - syknęła - Powinnaś mieć dla siebie trochę więcej szacunku, bo tylko puszczalskie po tygodniu chodzenia zamieszkują ze swoimi facetami.
Najpierw ogarnęło mnie zdziwienie, że blondyna wie coś takiego, a nie pamięta nazwy zespołu swojego chłopaka, a potem furia.
- Ej, jeśli chcesz z nami siedzieć, nie obrażaj Vicky. - powiedział Steven, patrząc na Sharon z poważną miną(on nigdy się nie wścieka, ale gdy ma „poważną minę”, jest nieźle wkurzony)
- Jesteście siebie warci. - odparła lekko zszokowana blondynka, zerkając na mnie i Victorię - Puszczalska i jej facet, który jej nawet nie broni.
Dotknęło mnie to do żywego, bo rzeczywiście powinienem był coś powiedzieć, ale nie jestem dobry w słownych bójkach.
- Słuchaj no. - Axl pochylił się nad stołem - Victoria jest ważna dla nas wszystkich i żaden z nas nie pozwoli ci się do niej tak zwracać. Uroda nie pomoże uzyskać ci naszej przychylności. Czasem też trzeba być miłym dla ludzi, szanować ich, a jeśli są tego warci - interesować się nimi, znać ich pasje i mieć coś w głowie. W tym Victorii nie przebijesz.
W tym momencie wrócił Slash.
- Niestety nie mają wina. - oświadczył - Ale mamy parę butelek w domku. Idziemy?
 Nikt mu nie odpowiedział. Czułem się strasznie głupio. Miałem zjechać tą Sharon, nie pozwolić mówić Axlowi.
- Ej, ludzie, idziemy? - Slash nie był niczego świadomy
- Idźcie i zamówcie coś do żarcia, my zaraz dojdziemy. - rzekł w końcu Izzy
Slash był trochę zdziwiony taką odpowiedzią, ale przystał na nią. Sharon uśmiechnęła się do nas, jak byśmy przeprowadzili najmilszą rozmowę na świecie, i wyszli. Westchnęliśmy i sami po paru minutach milczenia wstaliśmy.
- Naprawdę jestem gruba? - zapytała nas Vicky
Objąłem ją ramieniem z niewielkim uśmiechem
- Weź przestań, jesteś piękna. - odparłem i cmoknąłem ją we włosy
- Jesteś subiektywny, nie wierzę ci. - szturchnęła mnie
- Cóż, ale widział cię nago, my nie. - poparł mnie Steven
- I niech tak zostanie. - wycedziłem, co dało pożądany efekt, czyli uśmiech Vicky i bonus w postaci chichotu kumpli
- Ale widzieliśmy cię w bikini i wyglądasz świetnie. - dodał Axl
Taa. Dziś rano poszliśmy na plażę. Kiedy Victoria się rozbierała, wszyscy perfidnie gapili się na nią jak na rzadki okaz Cadillaca.
Axl objął brunetkę z drugiej strony.
- Nie przejmują się tą blondi. - ciągnął - Zobaczysz, jak tylko Slash ją zaliczy, rzuci ją. A tymczasem… Przecierpmy ten jeden wieczór.
Ku swemu przerażeniu zobaczyłem, że Steven obejmuje Vicky od tyłu, a Izzy od przodu. Dziewczyna zaczęła się śmiać i prosić, żeby ją puścili, bo się depczemy. Wreszcie przyszedłem jej na pomoc. Schyliwszy się objąłem ją pod kolanami i w pasie i podniosłem.
- Dzielimy się wszystkim, nawet Vicky, ale w granicach rozsądku. - zaznaczyłem
- Dobra, dostaniesz piersi, ale ja chcę uda! - krzyknął ktoś
- Ja biorę jedno!
- Ej no, co mi z rąk przyjdzie?!
- Nie narzekaj, ręce kobiety są bardzo przydatne.
- Szyja też jest w porządku.
Ze śmiechem kazałem im przestać. W jednej sekundzie znaleźli się przy nas i unieśli Victorię do góry.
- Postawcie mnie! - krzyczała
- Cicho tam, ofiary mają milczeć. - odparł Steven
Na sekundę się uspokoiła. Ja trzymałem ją pod kolanami i lekko ugryzłem w lewą łydkę, ślad po zębach szybko zniknął. Vicky pisnęła, ale z innego powodu.
- Zabierać łapy z mojego tyłka! - wrzasnęła
- Kurcze, to Duffa masz pomiędzy udami. - burknął ktoś, chyba Axl
Odwróciłem się do kumpli.
- Zmieniam zdanie: nic wam nie dam z Victorii. - powiedziałem z tak poważną miną, że wydali mi dziewczynę
Przerzuciłem ją sobie przez ramię i zacząłem uciekać. Vicky chciała się zaśmiać, ale podskakiwała obijając się o mój bark brzuchem, więc wyszła jej czkawka.
- Gonić ich! - ryknął Steven
Dopadli nas przy drzwiach domku Slash. Wpadłem do środka, potykając się o futrynę. W ostatniej chwili obróciłem się tak, by to Vicky wylądowała na mnie, nie na odwrót. Chłopaki padali na nas. Wybuchnęliśmy śmiechem, a ja przynajmniej próbowałem (próbujcie się śmiać z trójką dorosłych facetów na brzuchu).
- Co tu się dzieje? - zapytał Slash, podchodząc do nas
I znowu nikt mu nie odpowiedział, ale z innego powodu. Izzy i Axl byli zbyt zajęci wstawaniem w sposób, który nie posłałby ich z powrotem na ziemię, a Steven łaskotaniem Vicky. Dzięki temu znalazło się zdanie dla mnie - ratowanie ukochanej.
- Chodźcie, świry, jedzenie gotowe. - rzekł Kudłaty
Victoria czknęła w moich ramionach i chichocząc zachybotaliśmy się jak skończone pijaki. Jakimś cudem dotarliśmy do głównego pokoju w domku. W kominku wesoło trzaskał ogień, a wokół stolika do kawy czekały pufy. Sharon stała przy oknie i piła wino. Powitała nas słodkim uśmiechem. My z Vicky spoważnieliśmy, a czkanie dziewczyny zaczęło ją irytować.
Na nasze nieszczęście Sharon okazała się wegetarianką, a my byliśmy zatwardziałymi, głodnymi mięsożercami. W dodatku wino było niskoprocentowe.
Mimo wszystko usiedliśmy ze sztucznie zadowolonymi minami i z grzeczności zjedliśmy co nieco.
- Slash, przynieś gitary, pośpiewamy. - zarządził Izzy
Zawołany chwilę się wahał, ale w końcu wypadł z pokoju, po chwili wracając z instrumentami.
- Którą? - zapytał Slash
- Cornshucker. - odparła patrząc na blondynę
Spojrzałem na brunetkę, więc uśmiechnęła się do mnie. Specjalnie wybrała tę piosenkę.
- Podobało ci się? - spytał Slash
Pokręciła głową, po czym spojrzała na Vicky.

***

- Wiecie co? Jestem głodna. Wracam do domu.
- Okay, to ja też idę. - podniosłem się - Na razie.
Ktoś mruknął słowa pożegnania i wyszliśmy. Objąłem Vicky w talii i wolnym krokiem ruszyliśmy do naszego domku.
- Rozumiem, że Sharon ci nie przypadła do gustu. - zagadałem
- Proszę cię. - Vicky przewróciła oczami - Nie mów, że tobie przypadła.
- Żadnemu z nas, tylko Slashowi.
Domek był bardzo blisko, więc już byliśmy w środku. Łóżko mieliśmy na parterze, a nasz współlokator spał na górze. Victoria wzięła ze swojego plecaka czystą bieliznę i koszulę nocną spod poduszki.
- Jeszcze nikt nie powiedział mi wprost, że jestem gruba i puszczalska. - powiedziała
Objąłem ją. Nie spodziewałem się, że będzie się tak przejmować słowami jakiejś pustej lali.
- Kochanie… jesteś dla mnie najpiękniejsza i najseksowniejsza. - szepnąłem - Chłopaki to potwierdzili, a są bardzo wybredni. Kochamy się, dlatego mieszkamy razem. To nie jest puszczalstwo. - wzdrygnąłem się - Nigdy nie planowałem zostać męską dziwką.
Victoria tylko na chwilę się uśmiechnęła.
- Ale wiesz, Sharon jest kobietą, widzi to wszystko inaczej…
- Przestań. - nakazałem - Nie podobało się jej to, że tak piękna dziewczyna może być z takim facetem jak ja, więc postanowiła wyprowadzić cię z równowagi.
Vicky zmarszczyła brwi.
- Jak to „takim facetem”? - powtórzyła - Kurde, a myślałam, że to ja mam kompleksy.
Westchnąłem przez lekko uśmiechnięte usta.
- Nie mam kompleksów, po prostu znam swoje miejsce. - sprostowałem
Brunetka chwilę przyglądała mi się, aż złapała za dłonie.
- Tu pomoże tylko długa kąpiel-stwierdziła i pociągnęła mnie do łazienki.