Moja ukochana wcześnie wyszła, a wykończeni po imprezie i numerkach chłopaki spali do południa, więc przez połowę dnia nie miałem co robić, a i później się nie polepszyło, bo tylko ja nie miałem kaca. Ta bezczynność zmusiła mnie do wspominania czwartkowego wieczoru. Tak od tego wariowałem, że wygadałem się Axlowi. Nie chodziło mi o jakąś radę. Po prostu miałem się podzielić moimi wątpliwościami. I Rose nic nie poradził, tylko otworzył kolejne piwo (za to go podziwiam. Kiedy ja mam kaca, nie mogę patrzeć na żaden alkohol).
Wieczorem było całkiem okay, a z Vicky spędziliśmy już trochę tradycyjne godziny w sypialni.
Także dzisiaj o dziesiątej zszedłem do kuchni i zrobiłem kawę; miałem na sobie koszulkę od dziewczyny. Przy stole siedziała reszta (co zdarza się tylko w weekendy, i to od niedawna. Zakładam, że to z powodu Victorii) i zajadała tosty. Usiadłem do stołu, na którym zauważyłem mój telefon, ale przecież miałem go w kieszeni.
-Fajna koszulka, Duff - powiedział Steven - Skąd masz?
- Od Victorii. Ej, skąd wziął się…
- To moje. - rzekł Axl, widząc moje zaintrygowane spojrzenie. - Oprócz Vicky telefon jest twoją najlepszą własnością, więc sprawiłem sobie taki. Dziewczyny przecież nie sklonuję.
- A do oryginału się nie zbliżaj. - powiedziałem
Rudy uniósł dłonie w obronnym geście i chwilę jedliśmy w milczeniu, aż nie dołączyła do nas Victoria.
- Hej, Vicky, zrobisz nam też takie koszulki? - zapytał Steve
Dziewczyna z uśmiechem zgodziła się. Każdy z nią musiał się przywitać, więc wykorzystałem tę chwilę, by zrobić jej kawy. Brunetka uwielbiała taką z mlekiem, ale nie było już żadnej butelki w lodówce.
- Ej, wczoraj były jeszcze dwa mleka. - pożaliłem się
- Hmm, to może skoczysz po butelkę? - zaproponował Slash - No proszę, zajmie ci to tylko dziesięć minut. Też bym się napił kawy z mlekiem.
Zerknąłem na Victorię, która była zajęta robieniem tostów, nieświadoma, że specjalnie dla niej pojadę po mleko.
Ale ze mnie pantoflarz („zakochany pantoflarz!”. Ej, wynoś się z mojej głowy!).
- Zaraz wracam. - cmoknąłem brunetkę w policzek i wyszedłem
Durny, nie podejrzewałem niczego. Przecież Slash pije tylko mocną kawę, espresso. Nigdy inną, nigdy z mlekiem.
Nie było mnie nawet piętnaście minut, a gdy wróciłem, chłopaki siedzieli sami w kuchni.
- Gdzie Victoria? - spytałem, chowając mleko do lodówki
- Skończony idioto, masz za swoje. - warknął Axl
Spojrzałem na niego zdumiony. Wszyscy mieli ponure i wkurzone miny.
- Nie pozwolimy, by przez twoją głupotę Victoria odeszła. - dodał Steven
- O co wam kurwa chodzi? - zapytałem, poirytowany
Izzy zmierzył mnie spojrzeniem typu „nie rżnij głupa”.
- Idź do pokoju i wyjaśnij jej to!-nakazał.
Nie zapytawszy, co takiego mam wyjaśniać, poszedłem na górę. Dziewczyna wyglądała przez okno, stała do mnie bokiem. Ruszyłem do niej z rozprostowanymi ramionami.
- Co za durnoty…
- Zostaw mnie. - brunetka odsunęła się.
Znowu płakała.
- Kochanie, o co chodzi?
- Boże, ja ci uwierzyłam w te wszystkie bzdury! - krzyknęła - Jaka to jestem dla ciebie ważna, jak mnie kochasz, a tu okazuje się, że jestem tylko czymś do regularnego posuwania!
Ukryła twarz w dłoniach i rozpłakała się.
Ja pierdole. Co ci idioci jej powiedzieli?!
- Skarbie, wytłumacz mi, co się stało, bo naprawdę nie wiem. - poprosiłem
Brunetka pociągnęła nosem i spojrzała na mnie oczami pełnymi łez.
- Kim jest Sarah? - spytała cichym głosikiem
Okay, już zaczynam się domyślać, o co chodzi, ale jak wytłumaczyć kobiecie myślącej, że jest zdradzania, że nie jest zdradzana?
- Nie znam żadnej Sary. - powiedziałem
- Nie chrzań, rozmawiałam z nią! - wrzasnęła przez łzy - Zadzwoniła, kiedy wyszedłeś do sklepu. Chciała ci powiedzieć, że spóźni się na spotkanie, co chwilę przepraszała i nazywała cię swoim koteczkiem…
Serce minimalnie mi się uspokoiło, gdyż dostrzegłem światełko w tunelu.
- Vicky, to był telefon Axla, ja mam swój przy sobie - na dowód wyciągnąłem go z kieszeni i pokazałem
Dziewczyna zamarła. Widziałem, że chciałaby mi uwierzyć, ale miała za mało dowodów. Wybiegła z pokoju, a ja za nią. Zatrzymałem się w wejściu do kuchni.
- Axl, czy ja odebrałam twój telefon? - zapytała
- Yep - odparł, jak gdyby nigdy nic
- Dlaczego…- głos jej zadrżał; znów zbierało się jej na płacz
- Chcieliśmy zobaczyć twoją reakcję na wieść, że McKagan cię zdradza.
Szanowni państwo, zespół Guns n' Roses w składnie W. Axl Rose, Steven Adler, Slash, i Izzy Stradlin wymyślili największy idiotyzm na świecie.
- Mój Boże. - szepnęła Vicky, ukryła twarz w dłoniach i załkała
Chłopaki spojrzeli po sobie, zdumieni. Slash wstał z uśmiechem matki dziecka, które płakało nad rozwalonym lodem, i przytulił brunetkę.
- Och, skarbie. - mruknął Slash - To miało być na żarty. Duffy cię oczywiście nie zdradza, jest w tobie ślepo zakochany, a Sarah na pewno go nie zna, bo to moja, ekhem, nasza znajoma z czwartkowej imprezy. Nasz mały Duff boi się, że nie kochasz go tak mocno, jak on ciebie, więc postawiliśmy mu pomóc.
- Nie potrzebowałem tego. - powiedziałem, bo dziewczyna była gotowa pomyśleć, że to ja prosiłem chłopaków o ten cyrk
Victoria odsunęła się od Hudsona i patrząc na resztę krzyknęła:
- Mam wykrzyczeć z Empire State Building, że kocham Duffa? Dla waszej wiadomości: tak, cholera, kocham go! Mam dość waszych durnych dowcipów ośmieszających go i tych wszystkich docinek o pantoflarzu. On przynajmniej zapewnia mnie o swojej miłości, jak ja nie robię, ale nie dlatego, że go nie kocham. Po prostu myślałam, że wystarczająco okazuję mu miłość, kiedy jesteśmy sami. - spojrzała mi w oczy - Widocznie się pomyliłam.
Minęła mnie i poszła na górę.
- Stary, my…
- Nie, spieprzaj. - warknąłem na nich - Najpierw myśli, że mam inną babkę na boku, a potem, że zdradzam wszystko o naszym związku i robię z niej nieczułą sukę. Wielkie, kurwa, dzięki.
Rudy spojrzał na mnie ze złością.
- Ej, sam przecież wczoraj mówiłeś, że…
- Że boję się, że dalej kocha swojego byłego! - dokończyłem - Ani razu nie powiedziałem, że mnie nie kocha. Ale przedwczoraj wszystko sobie wyjaśniliśmy i wiem, że on już dla niej nic nie znaczy. Victoria jest teraz ze mną.
Nikt tego nie skomentował. Izzy nagle wstał i zaczął robić kawę z mlekiem. Przyglądając mu się myślałem o wszystkim, łącznie z wizytą w aptece. Wtem Stradlin stanął przy mnie z kawą.
- Pójdę z nią pogadać, ok?
Nie słyszałem go. Małe, upierdliwe zwierzątko o ostrych zębach biegało mi teraz po głowie. Izzy odszedł, a ja na drżącym nogach doszedłem do stołu i opadłem na krzesło.
- Axl, jakie są objawy ciąży? - zapytałem szeptem, zapominając o złości. Byłem teraz kurewsko przerażony.
Rose zamrugał powiekami, bo nie rozumiał powodu zadania takiego pytania, a nie bo domyślił się tego, co ja.
- Różnie bywa. Mdłości, spanie do późna, wyczulenie na zapachy, wahania nastroju, no i brak miesiączki.
Oparłem głowę na dłoniach. Chłopaki przyglądali mi się z pytającymi minami.
- W czwartek kochaliśmy się bez zabezpieczenia. - szepnąłem - Vicky wprawdzie wzięła jakąś specjalną tabletkę, ale..
- No wiesz, objawy pojawiają się po jakimś czasie, a my mamy tylko jeden, który wynika raczej z twojej i naszej głupoty. - przerwał mi Steven
Slash trzepnął mnie w łeb.
- Jak mogłeś się nie zabezpieczyć?! - zirytował się
Wtem rozległy się krzyki, trzask drzwi i po chwili ciszy kroki na schodach. Izzy wszedł do kuchni wkurzony, z beżową plamą na białym T-shircie.
- Co za baba, oblała mnie kawą. - mruknął, biorąc ścierkę
Slash i Axl uśmiechnęli się lekko, Steven parsknął śmiechem, a ja wstałem i bez słowa poszedłem na górę. Ale ja się dzisiaj nachodzę. Brunetka siedziała po turecku na łóżku. Zamknąłem drzwi i zbliżyłem się od odległość sześciu stóp.
- Porozmawiamy? - zapytałem
Vicky wyciągnęła do mnie ręce, więc usiadłem obok niej. Wdrapała mi się na kolana. Z nią w ramionach od razu było lżej na sercu.
- Przepraszam cię za tamto. - szepnąłem - Wyolbrzymili sprawę, jak zawsze.
- Duffy, wiesz, że cię kocham i i uwielbiam chłopaków. - powiedziała - Ale mimo wszystko jestem dziewczyną i nie potrafię być taka… bezwstydna jak wy. Mówicie sobie o wszystkim i głupio mi, jak opowiadasz im rzeczy, które chyba powinny zostać między nami.
- Nie mówię im wszystkiego. - zaoponowałem - Wczoraj wygadałem się chłopakom wyjątkowo, ale nie spodziewałem się, że wymyślą coś takiego. - na chwilę zamilkliśmy, a ja znów lekko podenerwowałem się na myśl o dziecku - Vicky… ta pigułka zadziałała, prawda?
Brunetka podniosła na mnie wzrok.
- Raczej tak, ale będę pewna za dwa tygodnie, jak dostanę okresu i nie będę miała żadnych objawów.
Ta odpowiedź średnio mnie uspokoiła, ale gdy pocałowałem Victorię, zapomniałem o wszystkich zmartwieniach.