poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 11

O drugiej po południu wyszedłem z domu i udałem się na Geneva Street, gdzie mieścił się Shiners Hospital For Children. Od razu zauważyłem srebrny samochód Victorii, ale jej samej nie było. Oparłem się o auto, czekając. Naprzeciw miałem wejście do prawego skrzydła szpitalu. Dostałem popularnie nazywanego "zawiasu", utkwiwszy wzrok w rozsuwanych drzwiach.
- Duff! - usłyszałem wołanie Vicky
Obróciłem głowę w lewo i moje usta napotkały wargi brunetki. Z uśmiechem oddałem pocałunek, objąłem dziewczynę w pasie i rozchyliłem wargi.
- Stęskniłem się za tobą. - wyznałem, przykładając twarz do policzka Victorii
- Ja za tobą też. - objęłam mnie za szyję
Chwilę tak staliśmy, na nowo przyzwyczajając się do swojej bliskości.
Zaproponowałem Victorii, jazdę do domu. Wsiedliśmy do auta i udzielając jej wskazówek, ruszyła. Zapytałem o podróż, a potem o powiększoną rodzinę i w mgnieniu oku zajechaliśmy pod podjazd posiadłości Guns n Roses.
Okna salonu; też bez firanek; wychodziły na podwórze, więc byłem pewien, że cała zgraja nas podgląda. Podszedłem do Victorii i ująłem ją za dłonie.
- Denerwuję się bardziej niż gdybym miała poznać twoich rodziców. - wyznała, nerwowo się uśmiechając
- Wszystko będzie okay. - zapewniłem ją
Przyłożyłem dłonie do jej policzków. Uwielbiałem je całować i dotykać, jak zresztą całą dziewczyne.
Victoria pocałowała mnie. Tylko przyłożyła usta do moich, więc nie rozwijałem sytuacji.
Wtedy przypomniałem sobie o oknach bez firanek i mimowolnie się uśmiechnąłem, co przerwało ten delikatny pocałunek.
- Podglądają nas. - szepnąłem
Niebieskie oczy dziewczyny błyszczały, choć na jej twarzy mieszało się mnóstwo uczuć, niekoniecznie optymistycznych. Pocałowała mnie jeszcze raz, po czym wzięła mnie za rękę.
Podeszliśmy do drzwi, które natychmiast otworzył nam Steven Adler. Uśmiechał się w sposób, który upewnił mnie, że nas podglądali. Ale wiedziałem, że cieszy się też z przyjazdu Victorii. Specjalnie wystroił się dla niej, miał na sobie ulubioną koszulkę z krótkim rękawem i czapkę z prostym, zielonym, daszkiem.
- Witam, Victorio. - wyciągnął rękę - Jestem Steven, ale możesz mówić na mnie Popcorn.
- Miło mi cię poznać. - odpowiedziała brunetka, ściskając jego dłoń
Delikatnie nacisnąłem dłonią punkt nad biodrem dziewczyny, na znak by weszła.
Adler szedł pierwszy, zaprowadził Victorię do salonu, gdzie siedziała reszta. Na nasz widok powstali i ustawili się przed nami w rządku. Steven stał do nas bokiem, jakby to on prezentował swoją dziewczynę.
- Victoria, oto Slash, Axl Rose. - z każdym przedstawionym dziewczyna wymieniała uścisk dłoni. Z ulgą zauważyłem, że Axl się nawet uśmiechnął. - Ej, gdzie jest Izzy?
- Tu.
Obejrzeliśmy się w stronę pochodzenia dźwięku. Stradlin właśnie wyszedł ze swojego pokoju, ubrany cały na czarno, w skórzanym płaszczu i kapeluszu.
- No, to jest, Izzy Stradlin.
Izzy podszedł do Vicky i uścisnął jej dłoń. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, prócz skupienia. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego jak do wszystkich, po czym spojrzała na Slasha. Ten znów siedział na kanapie i cicho brzdąkał coś na akustycznej. Swoją drogą, Hudson miał związane włosy, więc była to okazja to przyjrzenia się jego twarzy.
- Masz fajnego akustyka. - powiedziała Vicky
Slash uniósł ręce i wykonał gest oraz spojrzenie Ojca Chrzestnego, czyli "przyjaciele, mówiłem wam".
- Uwielbiam tę dziewczynę. - rzekł i ucałował dłoń brunetki. Wszyscy widzieliśmy jej rumieńce i zaskoczoną minę. - Skarbie, jesteś pierwszą heteroseksualną kobietą, która potrafi rozpoznać rodzaje gitar. Gratuluję, Duff, czy..
Pokręciłem przecząco głową.
- Sio, ona jest moja. - zaznaczyłem i objąłem dziewczynę w pasie
Steven zrobił krok w stronę Vicky.
- Jesteś może głodna? - zapytał - Zamówiliśmy chińszczyznę.
- Ten geniusz opróżnił nam wczoraj całą lodówkę. - szturchnął mnie Slash
- To żarcie było i tak zepsute. - broniłem się - A poza tym, wy i tak nie umiecie gotować. Nic byście nie przygotowali.
- Ale ty tak, zakochany pantoflarzu. - odburknął Axl
Czułem, jak czerwienią mi się policzki.
- Duff, zabierz Victorię do pokoju. - polecił Steve - Zawołamy was, jak przyjedzie jedzenie.
- Ktoś pomorze mi z walizkami? - spytałem
Ku memu zdziwieniu z szeregu wystąpił Axl. Klepnąwszy mnie w ramię, wyszedł na dwór.
- Idź z Axlem, ja zaprowadzę Victorię. - Slash kazał dziewczynie ująć się pod rękę i ruszyli ku schodom
Przed wyjściem zerknąłem na Stevena i Izzy'ego. Blondyn uśmiechał się do mnie, a Izzy zamarł wpatrując się w jakiś punkt w ścianie.
Victoria miała pięć dużych walizek. Ja wziąłem trzy, a Axl pozostałe dwie i poszliśmy do domu.
- Dalej jesteś wrogo nastawiony? - zapytałem
Rose przewrócił oczami.
- Nigdy nie byłem. - odparł - Tylko wiesz, co sądzę o takich związkach. Victoria jest rzeczywiście ładna. Slash już ją uwielbia. Steven również jest pod wrażeniem. Zobaczymy, jak wypadnie obiad.
- Proszę, tylko nie bądźcie chamscy. - powiedziałem, kiedy wchodziliśmy po schodach - Vicky ma wprawdzie silną osobowość, ale i tak proszę, bez durnych żartów. Potraficie się zachowywać jak dorośli i o to proszę dzisiaj.
- Rozumie się. - Rudy puścił mi oczko
Weszliśmy do mojego pokoju. Slash siedział na łóżku, a Vicky stała przy komodach; rozmawiali. Na mój widok, Kudłaty wstał i uścisnął moją dłoń.
- Musi zostać. - zażądał - Victoria zostaje z nami za wszelką cenę.
Zauważyłem, że brunetka znowu się zarumieniła. Chłopaki wyszli. Podszedłem do Victorii i objąłem ją w talii.
- Jak ci się podoba? - zapytałem - Nie wiem, czego potrzebujesz w pokoju, więc mów, a ja..
-Dlaczego Axl nazwał cię zakochanym pantoflarzem? - przerwała mi pytaniem
Na sekundę zamarłem i wpatrywałem się uważnie w jej skupione, jak u Izzy'ego oczy. Potem puściłem ją i odszedłem na środek pokoju, unikając jej spojrzenia.
- A co sądzisz o chłopakach? - pytałem - Izzy dziwnie się zachowuje, ale reszta..
- Duff... - Victoria zbliżyła się do mnie
Ona nie powinna zadawać tego pytania! Przynajmniej na razie. I choć w głębi serca znałem odpowiedź, za nic w świecie nie wypowiedziałbym jej tak szybko.
Poszedłem do łazienki.
- A tu masz miejsce na kosmetyki. - wskazałem na szafkę - Jeśli będzie ci brakowało miejsca to pokombinujemy nad jeszcze jedną.
Victoria złapała za moją koszulkę i przyciągnęła mnie do siebie.
- Dzięki, jesteś kochany. - wyszeptała, a jej dłonie zjechały na moje plecy
Po raz pierwszy od dawna ogłuchłem na wszystkie dźwięki poza biciem mojego serca.
Jakoś trudniej mi się oddychało, wzrok przyćmił, zwęził tylko do jednego - do ust Victorii. Z momentem ich dotknięcia nastąpiła wewnętrzna eksplozja. Przyciągnąłem mocniej brunetkę do siebie, jednocześnie pchając ją na ścianę.
Po jakimś czasie Vicky nieznacznie odsunęła głowę. Jej palce pieściły mój kark, szyję i płatki uszu.
- Chłopaki są w porządku, na razie tylko mnie zachwycają. - szeptała - Ale najwspanialszy w tym wszystkim jesteś ty.
Moje powieki mimowolnie podniosły się do góry, by oczy mogły wykryć kłamstwo. Nie zauważyły nawet śladu oszustwa. Niebieskie oczy mojej dziewczyny prawie krzyczały z rozpaczy, chcąc dodać coś jeszcze. Bolało ją to, że nie może.
Pocałowałem ją dokładnie; acz zachłannie, delikatnie; acz namiętnie. Pozwoliłem ciału działać w sposób, jaki uważało za słuszny.
- Ej, zakochani, chińszczyzna przypełzła! - krzyknął Steven, chyba specjalnie zostając pokoju, świadom co robimy w łazience.
Victoria pierwsza się ocknęła i wróciła do pokoju.
- O, Vicky, jedzenie..
- Słyszałam. - zapewniła go
Dołączyłem do nich i wziąłem Victorię za rękę. Steve uniósł brwi i zrobił minę typu "wiem co tu się dzieje, ale wam nie powiem", odwrócił i wyszedł. My z Victorią poszliśmy w jego ślady.
W salonie dostawiono fotel. Ja i Vicky siedzieliśmy na jednej kanapie, a obok dziewczyny siedział Slash. Na dwóch fotelach siedzieli Axl i Izzy. Przed nami stał niski stolik, zapełniony chińskim żarciem.
Widziałem jak chłopaki obserwują brunetkę i z dumnym uśmiechem podałem jej jeden kubek i pałeczki.
Kiedy wszyscy zaczęli jeść, zaczęło się przesłuchanie...
- Duff mówił, że skończyłaś medycynę. - zaczął Slash
- Tak, będę teraz pracowała w szpitalu  Shiners Hospital For Children, jako pielęgniarka. - wyjaśniła
Axl uniósł brwi z podziwu.
- A kim się konkretnie zajmujesz? - zapytał Rose
- Chorymi dziećmi.
- Vicky pomaga im zapoznać się z chorobami, otrząsnąć po urazach z nimi związanymi. - dodałem
- Czyli masz też trochę psychologiczne wykształcenie? - zgadywał Steven; Victoria skinęła twierdząco głową - O, w naszej rodzince przyda się psycholog.
- Na Axla? - strzeliła
Rose zamrugał powiekami, a ja i Steven zachichotaliśmy.
- A czemuż to potrzebuję psychologa? - zapytał
- Nie twierdzę, że potrzebujesz. Ale twoje niektóre gesty mogą budzić niepokój. - odparła  - Po prostu zachowujesz się dość...obscenicznie.
Wszyscy zachichotaliśmy, a Axl uśmiechał się z dumą.
- To źle, że jest zadowolony z mojego życia seksualnego? - zapytał zdziwiony, rozchylając kolana
- Nie, to bardzo dobrze. Tylko wiesz, bałabym się o własną psychikę, jeśli śpiewałbyś przy mnie i wczuł w, na przykład, "Feel my serpentine".
Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Wreszcie znalazła się seksowna laska, która nie chce zobaczyć twojej "serpentyny"! - Slash, szturchnął Axla, ledwo zipiąc ze śmiechu
- Bo ona teraz ogląda tylko jedną, nie moją, serpentynę. - rzucił Axl, patrząc w moją stronę, w pokoju zapadła cisza
Moją odpowiedzią był kawałek marchewki napiętej na pałeczce wystrzelony prosto w nos Axla. Cisza trwała dopóki Rose nie wybuchnął śmiechem. Wtedy wszyscy zaczęliśmy rechotać, jak po kilku działkach marihuany.
Potem poszło już gładko. Poczucie humoru Vicky, które czasem aż zwalało mnie z krzesła, działało także na chłopaków. Obiad jedliśmy prawie dwie godziny, bo tyle razy przerywaliśmy jedzenie śmiechem. Koło czwartej posprzątaliśmy i Slash, stwierdził, że trzeba zrobić zakupy.
- Mogę pójść z wami? - zapytała Vicky
Slash objął ją ramieniem.
- Jasne, skarbie. Nasza rodzinka chodzi na zakupy razem.
Kto mógł wymieniał spojrzenia z innymi. Obiad minął w świetnej atmosferze, ale to jeszcze nie znaczyło, że Victoria zostanie w rodzince i w gangu na zawsze. Ja oczywiście, chciałbym żeby została, ale decyzja musi być jednogłośna. Trzeba było się poważnie zastanowić zastanowić nad gangiem, bo Victoria była dziewczyną i musiałaby pełnić inne funkcje niż my. Co do rodzinki sprawa była prostsza, bo mniej znacząca.
Niezręczną ciszę przerwał nam Axl, obejmując Vicky z drugiej strony.
- W takim razie trzeba ci wymyślić ksywkę. - stwierdził
- Lady Marion. - odezwał się Izzy
Wszyscy spojrzeli na niego z zaciekawieniem, gdyż od poznania Victorii odezwał się po raz pierwszy.
- Za długie. - reakcja Slasha, pomogła reszcie się ocknąć - A poza tym Duff nie żyję w średniowieczu, nie nosi obcisłych gatek, nie strzela z łuku i nawet nie przypomina młodego Kevina Costnera.
- No dzięki. - mruknąłem półgębkiem
- Lady Duffie! - wykrzyknął Steven
Spojrzałem na niego i popukałem się w czoło.
- No co? - spytał dalej zadowolony z siebie
- Zastanowimy się później, Steve. Teraz czas iść na zakupy. - oznajmił Axl
- Możemy przełożyć to na potem? - zapytałem - Victoria musi się jeszcze rozpakować.
Axl klepnął Slasha, a Slash walnął Rudzielca w czoło.
- Już ci ją oddajemy. - wypchnęli do mnie Vicky jak psa
- Za grosz kultury. - oburzyłem się i objąwszy brunetkę w talii wyprowadziłem ją z kuchni.
Weszliśmy do pokoju.
- Zostawić cię samą? - spytałem
Spojrzała na mnie znacząco.
- Nie, zostań. Przydasz mi się. - odpowiedziała
Usiadłem, więc na łóżku i czekałem na rozkazy.

7 komentarzy:

  1. Fajnie, fajnie, tylko, żebyś nie przesłodziła. Tak poza tym to jak zwykle zajebisty rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ACZ ACZ ACZ *-* Bardzo fajnie ;3 Zachowanie Slasha *-* Jedna wielka rodzina nie no XDD I wymyślanie jej ksywki ;3 Steven jaki pomysłowy *-* czekam niecierpliwie na kolejny :D A U MNIE DZIEWIĄTECZKA http://live-and-let-die-gnr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dzisiaj 10. ;3 Mam nadzieję, że Ci się będzie podobać ;3
      http://live-and-let-die-gnr.blogspot.com/

      Usuń
    2. 11 ;3 http://live-and-let-die-gnr.blogspot.com/

      Usuń
    3. Zapraszam na 12 :o I PISZ SZYBCIEJ :E

      Usuń
  3. Bardzo spodobała mi się cała sytuacja z przyjazdem Vicky do chłopaków i ich zachowaniem, opisałaś to tak, jakbym tam była, śmiałam się z tych samych rzeczy, co oni, czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Chłopaki zajebiście się zachowali :D
    Fajnie, fajnie i jeszcze raz zajebiście ! ;))))))

    + Zapraszam na nowy u mnie ;p
    http://sny-o-gnr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Jak już przeczytałaś/eś, to dziabnij komentarz. ;3