sobota, 18 maja 2013

Rozdział 3


Spojrzałem na nią i utkwiłem wzrokiem w jej pięknych, dużych oczach.
- Więc chcesz się ze mną jeszcze spotkać? - zapytałem
Brunetka uśmiechnęła się i dalej patrzyła mi w oczy.
- Nie mam nic przeciwko. - oparła
Powoli podszedłem do dziewczyny. Pochyliłem się nad nią i spytałem z lekkim rozbawieniem.
- Ale nie robisz tego tylko po to, żeby mnie posłuchać, prawda?
Victoria pokręciła przecząco głową.

~*~

Świetnie rozmawiało mi się z Victorią, dobrze się dogadywaliśmy. Chodziliśmy po plaży dobre dwie godziny, a Słońce zaszło. Noc była ciepła, a lekki wiaterek sprawiał, że nie było duszno. Chwilę staliśmy w miejscu patrząc na morze, a potem zaczęliśmy zmierzać w stronę prowadzącej do domu, jednak było to bardziej podświadome działanie niż na prośbę, którejś ze stron.
Dowiedziałem się, że Vic pracuje w szpitalu w San Diego, jako pielęgniarka i tam mieszka. Do mojej rodzinnej mieściny przyjechała, aby pomóc swojej starszej siostrze w opiece nad dziećmi, bo ta leży na porodówce. Oprócz siostry ma jeszcze młodszego o rok brata i kolejną siostrę, która pracuje w Europie jako ambasadorka.
W czasie rozmowy zacząłem zauważać różnice między mną a Victorią. Głównie różniliśmy się urodą. No i płcią, oczywiście. Z każdą minutą była dla mnie coraz piękniejsza. Jednak charaktery mieliśmy dosyć podobne. Okay, Victoria była jeszcze bardzo mądra, ładna, nie lubiła imprezować na umór i kochała dzieci. Oprócz tego tak samo jak ja miała problemy z rodzicami, niby była wzorową córką i uczennicą, ale zawsze pojawiały się jakieś małe konflikty. Vicky trzymała się z boku, miała grupkę oddanych przyjaciół i znajomych. Lubiła się czasem dobrze zabawić na imprezie, ale zawsze starała się trzeźwo myśleć i nie popełnić jakiegoś głupstwa. Ze mną było nieco inaczej. Jako wschodząca gwiazda lubiłem imprezować i raczej nie grzałem tyłów.
Sam nie wiem kiedy zacząłem opowiadać dziewczynie o zespole i swoim życiu. Oczywiście oszczędzałem jej rzeczy, których wolę żeby nie wiedziała. Co mogła by sobie pomyśleć o mnie jeśli jej powiem, że mój kumpel z zespołu, np. Slash uwielbia pić i wyrywać panienki? Miałaby o mnie podobne zdanie, a to nie jest dobry początek znajomości.
Victoria była świetną słuchaczką, a zwykle mało kto mnie słucha. Wiedziała kiedy przytaknąć, a kiedy lekko się zaśmiać i o coś zapytać.
Powoli schodziliśmy na tematy osobiste.
- Mieszkasz sama w San Diego?
Przytaknęła, skinięciem głowy.
- I narazie nie zanosi się na zmianę. - dopowiedziała
- Dlaczego? - spytałem, siadając na piasku. Vicky poszła w moje ślady.
Brunetka poprawiła włosy i wyciągnęła przed siebie nogi. Z trudem oderwałem od nich wzrok.
- Po zerwaniu z moim chłopakiem, odechciało mi się szukać faceta na siłę. Czekam, aż życie samo mi kogoś podrzuci.
- Dawno zerwaliście? - mój głos był cichy, jakbym bał się, że głośniejszym tonem odgonię towarzyszkę.
Spojrzała na mnie z gorzkim uśmiechem.
- Uznasz mnie za wariatkę, bo tak długo nikogo nie miałam. - mruknęła
- Przestań. Ja też dawno nie miałem dziewczyny. Nie krępuj się.
Spojrzała na mnie i głośno wypuściła powietrze z płuc.
- Prawie trzy lata.
- Nie tak źle. Myślałem, że jakieś dziesięć lat albo i więcej... Ej!
Dziewczyna lekko szturchnęła mnie w ramię.
- A ty? Ile jesteś sam?
- Pół roku. - odpowiedziałem - Dziewczyna rzuciła mnie zaraz przed wydaniem płyty, byliśmy ze sobą dwa tygodnie.
Victoria chrząknęła.
- To był twój najdłuższy związek? - chciała wiedzieć
- Nie najdłuższy trwał... - podrapałem się po głowie chcąc sobie coś przypomnieć - Trzy miesiące. Nie mam szczęścia do kobiet, moje związki szybko się kończą. - zamarłem i spojrzałem na Vic - Czekaj, a twój najdłuższy związek ile trw...
- Osiem lat. - wypaliła, nie dając mi skończyć zdania.- Mój były był moim jednym.


4 komentarze:

  1. Fajnie, fajnie. Tylko krótki i mało się dzieje. Vicky będzie pewnie z Duffem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie przeczytałam, bo nie miałam czasu, ale obiecuję szybko nadrobić.
    Chciałam Cię tylko poinformować o nowym rozdziale na http://sny-o-gnr.blogspot.com/
    Zapraszam ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ok, już nadrobiłam. Przepraszam, że tak późno ale pojęcie "szkoła" rozumie się samo przez się. Wracając. To nic, że mało się dzieje. W moich pierwszych rozdziałach też nie było jakiegoś rozpierdolu tyłka i latających staników, więc nie ma czym się martwić ;)
    Vicky jest jak dla mnie całkowitym przeciwieństwem Duff'a, dlatego jeszcze ciekawszy będzie ich związek. O ile będzie oczywiście, bo przecież mogą zostać przyjaciółmi, albo może się okazać, że są jakimś dalekim kuzynostwem... Ok, nie ważne. :D
    Podsumowując. Mi się baaaardzo podoba :3 I czekam na następny.
    Ale się rozpisałam... xd
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. http://sny-o-gnr.blogspot.com/

    Zapraszam na nowy ;)))

    OdpowiedzUsuń

Jak już przeczytałaś/eś, to dziabnij komentarz. ;3