sobota, 25 maja 2013
Rozdział 4
Na początku chciałabym podziękować za prawie 300 wejść na mojego bloga i za wszystkie komentarze, motywujące mnie do dalszego pisania. Wiem, że rozdziały są krótkie i mało się dzieje, ale obiecuję, że nadrobię akcję w kolejnych odcinkach.
Ps. Jakoś tak zrobiło mi się gorąco, jak wyobraziłam sobie nagiego Duffa pod prysznicem. ;3
/Vampire
____________________________________________________________________________________
To już zbiło mnie i z tropu, a nawet troszeczkę przeraziło.
Victoria była jak człowiek przyzwyczajony do kurczaka, kiedy nagle kurczak dostał skrzydeł i odleciał, ów człowiek stał się odtąd wegetarianinem, a teraz zastanawia się czy nie spróbować wołowiny.
- Kiedy zaczęliście się spotykać? - spytałem, patrząc się przed siebie.
- Ja miałam czternaście, a on prawie siedemnaście. Imponował mi swoją dorosłością. Nie lubiłam chłopców w swoim wieku, byli strasznie dziecinni i niedojrzali. Chociaż sam lubił pić i imprezować, mi nigdy alkoholu nie proponował. Nie zdradzał mnie, nie bił, szanował mnie i dobrze traktował. Dobrze nam było razem.
- Więc czemu się rozstaliście? - spytałem przyciszonym głosem
Dziewczyna spojrzała w dół. Czułem, że to wciąż trudny dla niej temat.
- Ni z tego, ni z owego, stwierdził, że chce zrobić karierę. - powiedziała - Sprawy między nami zrobiły się poważne. Postawił mi ultimatum. Albo rzucam swoje plany i wyjadę z nim, albo mnie rzuci. Nie mogłam pozwolić, by dalej mnie zwodził.
Vicky spojrzała na mnie. Zaciskała wargi, a w oczach miała łzy (albo błyszczał w nich księżyc). Byłem nieprzydatny w takich sytuacjach, a na dodatek nie znałem Victorii na tyle dobrze, żeby powiedzieć to co naprawdę myślałem.
Zawiał zimniejszy wiatr. Zobaczyłem gęsią skórkę na ramionach dziewczyny.
- Zimno ci? - spytałem
- Trochę.
-To...może już wrócimy? - zaproponowałem - Chętnie bym jeszcze z tobą posiedział, ale nie chce żebyś się przeze mnie przeziębiła.
Victoria tylko się uśmiechnęła.
- Od jednego zimnego powiewu się nie rozchoruję.
- Wolę nie ryzykować. - wyszczerzyłem zęby w uśmiechu a'la Adler.
Brunetka zachichotała. Wstałem i wyciągnąłem do niej rękę, aby pomóc jej wstać.
Ruszyliśmy wolnym krokiem w stronę dróżki.
- Jak jest w Los Angeles? - spytała po chwili
- Wiesz, dla mnie to jest raj. - uśmiechnąłem się na samą myśl o imprezach, panienkach i kumplach z zespołu. - Nie wyobrażam sobie mieszkania gdzie indziej. W LA dużo się dzieje i jest w czym wybierać.
- spojrzałem na Victorię - Jak będziesz to zapraszam do siebie. - mrugnąłem
Dziewczyna zachichotała, lecz zaraz z powrotem spoważniała.
- Boję się metropolii, ale jeśli będę miała Ciebie za przewodnika to może zaryzykuję. - odparła
Patrzyłem na nią tak długo dopóki ona nie spojrzała na mnie. Wtedy odwróciłem wzrok.
- Kiedy wracasz do San Diego? - spytałem
- Jakoś pod koniec tygodnia, czekam na powrót siostry i szwagra. A ty? Kiedy wracasz?
- Jutro rano wyjeżdżam.
Z trudem wyregulowałem poziom smutku w głosie. Teraz siedzenie w Seattle miało sens. Victoria była warta spędzenia kilku dni bez chłopaków, krzywda im się nie stanie jak trochę mnie nie będzie. Zresztą nie jestem pewien, czy każdy z nich wie o moim wyjeździe.
- Och - wyrwało się jej - tak szybko? Myślałam...
Urwała, spuszczając głowę w dół. Czekałem na jakieś słowa, które rozpalą we mnie nadzieję, więc wpatrywałem się w dziewczynę nic nie mówiąc.
Vicky w dalszym ciągu nic nie mówiła.
- Zostałbym dłużej, ale ty musisz opiekować się dziećmi siostry. - zauważyłem
Victoria przystanęła, patrząc na mnie z niepewną miną.
- Mogę je zabrać na plac zabaw. One zajmą się sobą, a my moglibyśmy ze sobą pogadać.
Zagryzłem policzki od środka, żeby nie uśmiechać się jak Popcorn po nowej dostawie trawki. Jednak nie szło mi to najlepiej.
- W takim razie, zostanę jeszcze kilka dni. - odparłem
Albo mi się przywidziało, albo Vicky ulżyło. Bałem się myśleć, że cieszy się z powodu spotkania ze mną czy w ogóle kimś innym niż dzieci jej siostry.
Podjęliśmy marsz do domu. Rozmawialiśmy, aż do dojścia do głównej ulicy. Wtedy znów przystanąłem i spojrzałem na Victorię.
- Daleko mieszkasz? - spytałem
- Ulicę dalej.
Zagryzłem dolną wargę.
- Może cię odprowadzić? - zaproponowałem - Seattle po zmroku nie jest bezpieczną mieściną.
Victoria uśmiechnęła się. To był jeden z jej najśliczniejszych uśmiechów, połączony ze specjalnymi znakami na twarzy.
- Dzięki za troskę, ale mam samochód. - powiedziała zerkając na szarego Seata, stojącego kilka stóp od nas.
- Uhm.. No, to.. dobranoc. - pożegnałem
Victoria odmachała mi i oddaliła się do wozu, a ja do domu. Skupiłem całą uwagę na tym, żeby się nie odwrócić. To zawsze miało fatalne skutki. Gdyby Vic nie odwróciła się w tym samym momencie co ja, pewnie uznałbym, że nie jest mną zainteresowana. Gdybym jednak zauważył, że na mnie patrzy ubzdurałbym sobie nie wiadomo co, a potem by to bolało.
Wchodząc na werandę, dalej nie słyszałem dźwięku silnika samochodu Victorii. Zamknąłem oczy i stanąłem naprzeciwko drzwi. Wewnątrz mnie walczyły dwa chochliki, oba chciały mnie skrzywdzić.
Czym prędzej wszedłem do domu. Rodzice siedzieli w salonie, oglądając jakiś western.
- Gdzie byłeś? - spytała ojciec
- Na spacerze.
Już ruszyłem w stronę schodów, gdy zatrzymał mnie głos mamy.
- Byłeś z Victorią Mush?
- Mamo... - jęknąłem i szybko przeskakiwałem stopnie
Gdybym powiedział prawdę, od razu zaczęłaby myśleć nie wiadomo co. Potem powiedziałaby swoim koleżankom, a te puściłyby plotki bez pokrycia. W naszym mieście szybko by się rozeszło, więc do mnie i Vicky też, by dodarło. Nie chce żeby dziewczyna miała potem do mnie żal. Ehh, tutaj trzeba ze wszystkim uważać.
Zawsze uważałem się za kolesia, który lubi dziewczyny głównie ze względu na przyjemność. Tak też traktują je chłopaki z zespołu. Nie jesteśmy jakimiś zatwardziałymi dupkami, ale nie wiążemy się z kimś na dłużej.
Jedynie Axl miał jakąś poważniejszą dziewczynę, ale o tym będzie później. W liczbie lasek od powstania zespołu wygrywa, o dziwo, Steven. Duże powodzenie ma naturalnie Axl. Slash i ja potrafimy być stali w uczuciach, więc ja nie mam najgorzej. A co z Izzym? Zawsze ciekawiło mnie jego życie osobiste. Lubię go za fajny charakter. Z nas wszystkich chyba najlepiej traktuje dziewczyny, jednak nigdy nie widziałem go dwa razy z tą samą.
Nie mam szczęścia do kobiet do dłuższego związku, cholera. Chłopaki zarzucają mi, że to z powodu mojego myślenia. Zamiast działać, tylko myślę. A zanim zdecyduję na jakiś krok, jakiś koleś zgarnia mi z przed nosa laskę. Na dzisiejszym grillu nie miałem żadnej konkurencji. Ale co będzie jak stąd wyjadę? Przecież kiedyś muszę wrócić do Los Angeles, a Victoria do San Diego?
Chyba, że zrobię coś czym zaistnieje w oczach Vicky, na tyle, by to ona nie chciała mnie zostawiać? Tylko co ja zdołam wymyślić z moim marnym mózgiem?
Początkowo zastanawiałem się nad zadzwonieniem do chłopaków, ale szybko odrzuciłem ten pomysł. Żaden z nich nie umawiałby się z dziewczyną taką jak Victoria, więc nic by mi nie poradzili, co mogłoby mi pomóc.
Rozebrałem się i wskoczyłem pod prysznic. Chłodny strumień wody orzeźwiająco na mnie wpłynął. Myjąc swoje ciało dalej myślałem o Victorii i o tym co mogę jutro zrobić. Jeszcze żadna nie działa na mnie tak jak Victoria. Jest seksowna, ale nie w ten sposób, że chcę ją zaliczyć i tyle. Nie. Chciałbym ją mieć całą, tylko dla siebie. Móc ją kochać, ale też, żeby ona kochała mnie.
Wyszedłem z pod prysznica, wysuszyłem włosy, a na tyłek naciągnąłem czyste, szare bokserki.
Wraz z moimi przemyśleniami położyłem się spać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I znowu powtarzam sytuację, której nienawidzę :C Postaram się jak najszybciej nadrobić i bardzo chwalebnie skomentować ;333
OdpowiedzUsuńZnalazłam chwilkę tylko na to, by poinformować Cię o tym, ze dodałam coś, co tak naprawdę zaczyna 2 opowiadanie ;)
http://sny-o-gnr.blogspot.com/
Ok, przeczytałam. Zajebiście piszesz, naprawdę ;3333 I jeśli ktoś będzie miał jakieś pieprzone zażalenia, że mało się dzieje, to obiecuję, że zabiję.
OdpowiedzUsuńMi osobiście baardzo się podoba. I nie wiem czy to już mówiłam, czy nie, ale fajnie, że piszesz z punktu widzenia Duff'a. To tyle, bo nie wiem co więcej pisać. ;)
Przy okazji, zapraszam na 1 rozdział nowego opowiadania. ;)))
http://sny-o-gnr.blogspot.com/
http://the-endless-hours-of-heart-pain.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNowy :D